Stanisław Sitek "TYTAN PRACY"

Tytan pracy
Stanisław Sitek
(1944-2004)

Wywiad z gazety "Nadnoteckie Echa", artykuł ukazał się w nr 10-248 z dnia 20 maja 2001 r.

Maj - to jeden z piekniejszych miesięcy w roku. Dlatego drukarze wybrali sobie właśnie ten miesiąc na swoje święto. Nie przypadkiem właśnie teraz w maju, chciałem zaprezentować sylwetkę człowieka, którego wszyscy w Czarnkowie znają - Stanisława Sitka, właściciela drukarni i Prezesa Klubu Sportowego Noteć.

Pan Stanisław urodził się w czasie okupacji we wsi Niemieczkowo. Dzieciństwo spędził w Pamiątkowie - miejscowości położonej na trasie Szamotuły - Poznań. Po ukończeniu szkoły podstawowej podjął naukę w Technikum Kolejowym w Poznaniu. Nigdy jednak nie ciągnęło go do zawodu kolejarza. Jak sam mówi - tory mi się pogięły i zrezygnowałem z nauki zawodu kolejarskiego. Za namową rodziny zainteresował się drukarstwem. Poszedł do drukarni, obejrzał to, co się tam robi i podjął decyzję - zostanę drukarzem. Jak się okazało była to decyzja życiowa. W 1960 roku podejmuje naukę w szkole poligraficznej przy Zakładach im. Marcina Kasprzaka w Poznaniu. Była to jedna z najnowocześniejszych drukarni w Polsce, która już w tamtych latach stosowała technikę offsetową. Szkołę poligraficzną pan Stanisław kończy w 1964 roku i podejmuje pracę w Kasprzaku. Tam zdobywa pierwsze doświadczenia, uczy się nowych technologii. Jak każdy młody człowiek chciał robić to co lubi i aby mu dobrze za to płacili. Pragnienie to spełniło się tylko w 50%. Z pracy był zadowolony ale pobory nie satysfakcjonowały go. Z informacji uzyskanej od kolegi dowiedział się, że w Szamotułach w drukarni potrzebują zecera. Płacili dobrze, do pracy miał bliżej więc nie zastanawiał się długo. Podjął pracę w Szamotułach. Tam też przypomniało sobie o nim Ministerstwo Obrony Narodowej. Młody, zdrowy, pełen sił - więc do woja. Nie było rady, trzeba było spełnić obowiązek dla Ojczyzny.
W wojsku od razu poznali się kim mają do czynienia i nie pozwolili mu zmarnować talentu. Od początku więc pracował
w wojskowej drukarni. Po skończeniu służby wojskowej pan Stanisław wraca na stare śmieci do szamotulskiej drukarni. Założył rodzinę więc potrzebne było mieszkanie. W Spółdzielni Mieszkaniowej kazali czekać kilka lat, więc sam rozglądał się za mieszkaniem. Dowiedział się, że w czarnkowskiej drukarni potrzebują linotypistę a co najważniejsze dają służbowe mieszkanie. Decyzja była krótka - kierunek Czarnków. W 1973 roku pan Stanisław przychodzi do Czarnkowa i podejmuję pracę w drukarni która wówczas należała do Przedsiębiorstwa Przemysłu Terenowego. Po niedługim czasie zakład ten rozpadł się. Drukarnia przeszła pod zarząd Zakładów Graficznych im. Marcina Kasprzaka w Poznaniu. Po odejściu pana Kubickiego - szefa drukarni, pan Stanisław obejmuje kierownictwo. Był to rok 1980, a więc rok niepokojów i zawirowań politycznych w kraju. W tym bardzo gorącym okresie przyszło Stanisławowi Sitkowi kierować czarnkowską drukarnią. Wszyscy w tym czasie chcieli zmian. Pan Stanisław pod tym względem nie różnił się od nich. Zakłada "Solidarność" i działa w niej prężnie. W 1982 roku drukarnię przejmuje RSW Książka Prasa Ruch. W tym czasie czarnkowska drukarnia traktowana była jak nie chciane dziecko. W 1989 roku pan Stanisław postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. Nie może już patrzeć na niszczejący park maszynowy, który jest wykorzystywany maksymalnie, lecz nie poddawany remontom i naprawie. Bierze drukarnię w ajencję. Przez cały czas płaci haracz RSW w postaci dzierżawy. W 1993 roku wykupuje od RSW zdezelowaną drukarnię. Od tej pory zaczyna się mozolna praca nad wymianą parku maszynowego, przystosowaniem go do potrzeb galopującego postępu w zakresie technologii drukarskiej. Praktycznie wymienia 100% sprzętu. Zadłuża się, aby sprostać potrzebom czasu. W końcu osiąga to, na czekał od tylu lat. Własna drukarnia, w której drukuje się techonologią offsetową. Niedawno drukarnia obchodziła mały jubileusz
- 10 lat.Oczywiście drukarnia istnieje dłużej, ale własnością pana Stanisława jest od 10 lat.

Czy nie myśli pan już o odpoczynku, o przekazaniu pałeczki następcy?
Oczywiście, że myślę. Mój syn Paweł przez cały czas szlifuje swoje umiejętności. Obecnie jest szefem produkcji. Jeśli uznam że sił już brakuje i że syn posiadł już wystarczające umiejętności w zakresie kierowania firmą - przekażę mu pałeczkę.

Oprócz kierowania drukarnią działa pan w sporcie.
Tak, jestem obecnie Prezesem Klubu Sportowego Noteć.

A więć sport nie jest panu czymś obcym?
Zawsze interesowałem się sportem. Chciałbym aby w Czarnkowie była drużyna sportowa, która osiągałaby dobre wyniki.

A jak jest teraz?
Mamy drużynę piłki nożnej, która gra obecnie w klasie okręgowej. Nie jest to wysoki poziom, ale dzisiaj bardzo trudno o dobrych zawodników.

W Czarnkowie nie można doszukać się dobrych zawodników?
Aby byli dobrzy muszą się szkolić. Musi być zaplecze w postaci drużyny trampkarzy. To jednak wymaga nakładów. Obecnie drużyny sportowe bazują na sponsorach, a u nas nie ma dużych zakładów, które stać na utrzymanie drużyny sportowej.

A więc Prezes Klubu Sportowego w tak małej miejscowości to człowiek który wyciąga rękę do sponsorów o datki na utrzymanie drużyny?
Może nie jest aż tak tragicznie, ale jest sporo prawdy w tym co pan stwierdził.

Życzę więc hojnych sponsorów.
Dziękuje.

Wróćmy jeszcze do drukarni. Rozmawiałem tam z kilkoma osobami, które pracują tam od kilkunastu lat. Nie usłyszałem ani razu nic, co stawiałoby szefa w złym świetle. Nie dlatego, że boją się o pracę. Ci ludzie mają wielki szacunek dla człowieka, który na równi traktuje sprawy zawodowe i pracownicze. Nie zdarzyło się jeszcze, aby szef zalegał nam z wypłatami - mówi jedna z pracownic drukarni - on woli zalegać z płatnościami za papier i płacić z tego tytułu odsetki, niż opóźnić wypłaty. Zapyta ktoś może - dlaczego wybrałem pana Stanisława Sitka na kolejnego bohatera cyklu "Tytan pracy". Już odpowiadam. Proszę mi wskazać właściciela, którzy tak dbają o personel w swojej firmie. Pokażcie mi człowieka, który jak lew walczył
w trudnych czasach nie tylko o swoją własność, ale, a może przede wszystkim o ludzi, z którymi walczył o ich i swój warsztat pracy. Jeżeli są tacy ludzi to bardzo nieliczni. Do tych nielicznych należy z pewnością Stanisław Sitek. Z okazji 10-lecia firmy, jak również z okazji zbliżającego się Święta Drukarza, składam na ręce pana Stanisława najlepsze życzenia owocnej pracy
i wielu, wielu sukcesów.

Marek Ambicki

Poniżej oryginalny skan z gazety "Nadnoteckie Echa"